Startupy kojarzą się przede wszystkim z kreatywnością, technologią i szybkim tempem rozwoju. W centrum uwagi są najczęściej produkt, rynek i skalowanie. Rzadziej mówi się o podatkach, przepisach i ryzyku związanym z rozliczeniami – aż do momentu, gdy pojawią się pierwsze poważne błędy, opóźnienia lub… kontrola z urzędu. Właśnie wtedy wielu założycieli zadaje sobie pytanie: czy wcześniej nie należało zatrudnić doradcy podatkowego? Sprawdź, czy taka inwestycja w startupie naprawdę się opłaca.
Startupy i podatki – zgrany duet?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że młoda firma, która dopiero stawia pierwsze kroki, nie potrzebuje doradztwa podatkowego. Przecież na początku działalność bywa nieskomplikowana – kilku założycieli, kilka faktur miesięcznie i podstawowa księgowość. Jednak to tylko pozory. Startupy często wchodzą w obszary, które są niejasne lub niestandardowe z punktu widzenia przepisów. Przykłady? Finansowanie od inwestora, granty, sprzedaż udziałów, model subskrypcyjny, działalność zagraniczna czy korzystanie z ulg podatkowych – jak IP Box lub ulga B+R. Każde z tych zagadnień niesie ze sobą konkretne ryzyko podatkowe, które łatwo przeoczyć bez odpowiedniego wsparcia.
Co robi doradca podatkowy w startupie?
Doradca podatkowy nie jest „lepszym księgowym” – to ktoś zupełnie inny. Jego rola polega na interpretowaniu przepisów, planowaniu strategii podatkowej i reprezentowaniu firmy w kontaktach z urzędami. W kontekście startupu może to oznaczać m.in.:
wybór optymalnej formy opodatkowania na starcie działalności,
analizę skutków podatkowych inwestycji (np. objęcie udziałów przez anioła biznesu),
przygotowanie procedur, które zabezpieczą firmę na wypadek kontroli,
pomoc w korzystaniu z ulg podatkowych (np. ulgi na badania i rozwój),
doradztwo przy ekspansji zagranicznej lub rozliczeniach VAT OSS.
Tego typu wsparcie pozwala uniknąć błędów, które mogą zaważyć na losach całego przedsięwzięcia – zwłaszcza że organy skarbowe nie mają specjalnego „taryfikatora ulg” dla młodych firm.
Dlaczego to się opłaca?
Zatrudnienie doradcy podatkowego może wydawać się kosztowne – szczególnie na początku, gdy liczy się każda złotówka. Jednak warto spojrzeć na to jak na inwestycję, a nie koszt. Zła decyzja podatkowa, brak dokumentacji do ulgi lub nieświadome złamanie przepisów może kosztować nieporównywalnie więcej niż honorarium doradcy. Co więcej, specjalista może wskazać legalne sposoby na ograniczenie obciążeń podatkowych, co bezpośrednio wpływa na płynność finansową startupu.
Dobrze przygotowana strategia podatkowa to także silny argument w rozmowach z inwestorami – pokazuje, że zespół założycielski podchodzi do biznesu odpowiedzialnie i długofalowo.
Kiedy warto sięgnąć po doradcę?
Nie każda sytuacja wymaga stałej współpracy. Czasem wystarczy jednorazowa konsultacja – na przykład przed podpisaniem umowy inwestycyjnej albo przed wejściem na rynek zagraniczny. Warto też rozważyć doradcę podatkowego przy planowaniu przekształcenia działalności lub przechodzeniu z JDG na spółkę z o.o., co często zdarza się w fazie wzrostu startupu.
Doradca podatkowy w startupie to nie fanaberia, ale realne wsparcie w podejmowaniu bezpiecznych i świadomych decyzji biznesowych. W świecie, gdzie niepewność regulacyjna potrafi zablokować rozwój lub odstraszyć inwestora, współpraca z profesjonalistą może przesądzić o sukcesie – albo o kosztownej porażce. Dlatego odpowiedź na pytanie „czy to się opłaca?” brzmi: tak – zwłaszcza, jeśli myślisz o rozwoju na serio.